Bez zaskoczenia – notariusz nie może zadawać pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej

Pixabay licence. Autor zdjęcia: Tama66

1 września 2021 r. (sprawa C‑387/20 OKR) Trybunał Sprawiedliwości uznał za niedopuszczalne pytanie prejudycjalne zadane przez polskiego notariusza (a ściślej zastępcę notarialnego) w przedmiocie wykładni przepisów rozporządzenia nr 650/2012 („rozporządzenia spadkowego”). Notariusz nie wykonuje bowiem „funkcji sądowych” i nie jest w konsekwencji „sądem” w rozumieniu art. 267 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej („TFUE”). Nie może zatem samodzielnie formułować pytań do TSUE w oparciu o ten przepis.

Pytanie zostało sformułowane przez zastępcę notarialnego w Krapkowicach – osobę zresztą nieprzypadkową – bo czołowego w Polsce specjalistę z zakresu międzynarodowego prawa spadkowego – dr Marcina Margońskiego. Ów zastępca notarialny odmówił sporządzenia testamentu notarialnego zawierającego klauzulę wyboru prawa ukraińskiego jako prawa właściwego dla dziedziczenia w postępowaniu głównym, w przekonaniu, że czynność ta byłaby niezgodna z prawem. Polsko-ukraińska umowa bilateralna z  24 maja 1993 r. o pomocy prawnej i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych nie przewiduje wszakże możliwości wyboru prawa przez spadkodawcę (jak czyni to art. 22 rozporządzenia spadkowego). Jeśli zastosowanie znajduje umowa przed rozporządzeniem to brak jest – jak się wydaje – podstawy dla wyboru prawa. Ubiegająca się o dokonanie czynności niedoszła testatorka (obywatelka Ukrainy) złożyła zażalenie na decyzję notariusza do sądu – do czego miała prawo zgodnie z art. 83 Prawa o notariacie. Zażalenie takie składa się za pośrednictwem notariusza, który musi je ponownie przeanalizować i ustosunkować się do niego (art. 83§1a PrNot) lub – jeśli uzna zażalenie za słuszne, dokonać czynności notarialnej (art. 83§2 PrNot). Zgodnie z orzecznictwem polskiego SN notariusz działa w takiej sytuacji jako organ pierwszo-instancyjny. Jest przy tym niezależny od stron, ma obowiązek pozostać bezstronny (naruszenie bezstronności jest deliktem dyscyplinarnym). Notariusz na żądnym etapie nie ma własnego interesu w rozstrzygnięciu sprawy. Stosuje przy tym przepisy prawa, będąc obowiązanym dokonać czynności notarialnej w zgodzie z nimi, a rozpatrując zażalenie – przeanalizować swoją uprzednią decyzję ponownie, niezależnie i kierując się wyłącznie przepisami prawa. Na okoliczności te powoływał się formułujący pytanie do Trybunału zastępca notarialny.

Trybunał nie dał się przekonać. Przypomina on, że aby być uprawnionym do wystąpienia do Trybunału w trybie prejudycjalnym, organ odsyłający powinien móc zostać uznany za „sąd” w rozumieniu art. 267 TFUE. Oceniając czy mamy do czynienia z „sądem” należy brać pod uwagę okoliczności takie jak: podstawę prawną istnienia organu, jego stały charakter, obligatoryjność jego jurysdykcji, kontradyktoryjność postępowania, stosowanie przez organ przepisów prawa oraz jego niezawisłość (pkt. 22 postanowienia). W szczególności zaś TSUE podkreślił, że jeśli „organ nie jest powołany do rozstrzygnięcia sporu, to mimo iż spełniałby inne przesłanki określone w orzecznictwie Trybunału, nie może być uznany za organ wykonujący funkcję sądową” (pkt. 24 postanowienia). Notariusz – dokonując kontroli własnej decyzji odmowy dokonania czynności notarialnej – zdaniem Trybunału nie rozstrzyga sporu (nie wydaje rozstrzygnięcia o charakterze sądowym) lecz jedynie dokonuje „autoremedytury” swojej decyzji lub podtrzymuje swoje wcześniejsze stanowisko. Kwalifikacja takiego działania jako „pierwszoinstancyjnego” na tle prawa krajowego nie jest przy tym rozstrzygająca dla wykładni pojęcia „sąd” na tle art. 267 TSUE. Ta ostatnia kwestia regulowana jest wyłącznie prawem Unii, a art. 267 TSUE podlega wykładni autonomicznej.

Można oczywiście wyrażać żal, że Trybunał nie udzielił odpowiedzi na interesujące pytania sformułowane w sprawie C‑387/20 OKR przez dr Marcina Margońskiego (w tym zwłaszcza dotyczące relacji pomiędzy umową polsko-ukraińską i rozporządzeniem spadkowy w kontekście dopuszczalności wyboru prawa przez spadkodawcę). Trudno się jednak, jak sądzę, dziwić decyzji Trybunału. Każdy sąd – a zwłaszcza taki którego zadaniem jest przede wszystkim kształtowanie wykładni prawa i rozstrzyganie wątpliwości powstających w jego stosowaniu (a takie jest zadanie TSUE w odniesieniu do prawa europejskiego) – zmuszony jest kontrolować napływ spraw do swego rejestru. Anglosasi określają to jako „floodgates”. Nadmiar spraw jest dla każdej instytucji jak potop, który paraliżuje jej działanie, a przynajmniej godzi w szybkość i jakość orzekania. Jeśli TSUE ma dobrze spełniać swą funkcję wyznaczającego zasadnicze kierunki w wykładni i stosowaniu prawa UE – i to dla wszystkich państw Unii – to może zajmować się tylko takimi sprawami, które nabrały wystarczającej doniosłości – nie tyle w znaczeniu merytorycznym, co z uwagi na historię proceduralną. Innymi słowy, sprawa, która przechodzi przez kilka instancji sądowych ma procesowo inną doniosłość niż sprawa rozstrzygana w pierwszej instancji. Oczywiście, art. 267 TFUE dopuszcza także możliwość zadawania pytań prejudycjalnych przez sądy pierwszej instancji. Odróżnia jednak przypadki, gdy spór toczy się przez sądem ostatniej instancji, ponieważ w takim wypadku sąd („którego orzeczenia nie podlegają zaskarżeniu według prawa wewnętrznego”) jest „zobowiązany” sformułować pytanie prejudycjalne. Praktyka współpracy sądów krajowych i TSUE w ramach procedury prejudycjalnej zawsze zresztą była taka, że to głównie sądy najwyższych instancji formułowały pytania do TSUE. Zważając na tę okoliczność, trudno dziwić się niechęci TSUE do przyjmowania pytań również od notariuszy, którzy co najwyżej brzegowo kwalifikują się jako organ rozstrzygający sprawę w pierwszej instancji – i to najpewniej tylko w niektórych państwach członkowskich.

Pixabay licence. Autor zdjęcia: stux

Warto też pamiętać, że Trybunał odmawiał już w przeszłości różnym organom – także pełniącym funkcje orzecznicze lub podobne – statusu „sądu” w rozumieniu art. 267 TFUE. Przykładowo, w sprawie C-178/99 Salzmann Trybunał odmówił możliwości zadania pytania prejudycjalnego sądowi dokonującemu w Austrii wpisów w rejestrze nieruchomości (Bezirksgericht), będącego odpowiednikiem naszego sądu wieczystoksięgowego. W sprawie C‑344/09 Bengtsson uznano, że sądem w rozumieniu omawianego przepisu nie jest także Szwedzka gminnakomisja ds. środowiska i zdrowia (Mora kommun, Miljö- och hälsoskyddsnämnden), rozstrzygająca m.in. ograniczeniach poziomu promieniowania niejonizującego emitowanego przez stacje bazowe sieci telefonii komórkowej. Z kolei w sprawie C-102/81 Nordsee v. Reederei Trybunał orzekł, że kompetencja do formułowania pytań prejudycjalnych nie przysługuje także sądom polubownym (arbitrażowym) pomimo, że bez wątpienia rozstrzygają one spory między stronami i pełnią funkcje judykacyjne (jednak nie stanowią części wymiaru sprawiedliwości państw członkowskich i nie przez państwo – lecz przez strony – są powołane do orzekania).

W tym świetle odmówienie przez Trybunał notariuszom kompetencji w ramach art. 267 TFUE wydaje się logiczną konsekwencją wcześniejszego orzecznictwa Trybunału dotyczącego pojęcia „sądu” w rozumieniu tego przepisu. Nie powinno nas zaskakiwać.

Na koniec warto też zauważyć, że pojęcie „sąd” nie musi być jednolicie rozumiane we wszystkich przepisach prawa unijnego. Wyraźnie wskazuje na to (nieco na marginesie) Trybunał w sprawie  C‑387/20 OKR (pkt. 31 postanowienia), gdy podkreśla, że np. w art. 3 ust. 2 rozporządzenia spadkowego (definiujące sąd na potrzebę tego rozporządzenia) pojęcie to jest szersze niż na tle art. 267 TFUE. Pojęciem sąd w rozumieniu art. 3 ust. 2 objęte są wszakże także „wszystkie inne organy oraz przedstawicieli zawodów prawniczych właściwych w sprawach spadkowych, którzy wykonują funkcje sądowe i którzy spełniają wymogi określone w owym przepisie” (co nota bene nie obejmuje jednak polskich notariuszy wydających poświadczenia dziedziczenia – zob. wyrok w sprawie C-658/17 WB; na ten temat zob. szerzej np. tu i tu).

Opracował Maciej Zachariasiewicz